nikogo na oddział nie wpiszczali, jedynie wyjątek był dla męża, brałam małego i go wpuszczałam i staliśmy tak chwile przy drzwiach dopóki pielęgniarka jakaś nie przyuważyła i kazała mu wyjść:P jak w więzieniu haha, widzenie mieliśmy tylko, ale w sumie to podobno dla dobra dziecka - wtedy zima była i grypa panowała, nie wpuszczali nikogo, żeby dzieci nie pozarażać.
Chodzi mi o odwiedziny w szpitalu po porodzie. U nas za pierwszym razem i teraz tak jakos z góry było wiadomo, że w szpitalu ma byc tylko mój mąż. Pozostali moga nas odwiedzic juz w domu. Nie wyszło to nawet ode mnie tylko teście tak zakomunikowali wszystkim, mówiac, że lepiej żeby dziecko nie miało w pierwszych dniach stycznosci z tyloma ludźmi. No a że nam to akurat pasuje to niech tak bedzie :)
A jak było u Was? / Jak planujecie?
Odpowiedzi
1. Nie było nikogo (z wyjątkiem partenra) |
2. Tylko najblizsza rodzina |
3. Rodzina i znajomi |
4. inna |
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 14.
Planuję tylko najbliższą rodzinę, co mają znajomi do przychodzenia do szpitala ? Bez jaj ... Można poczekac i znajomi mogą przyjsc do domu jak lepiej będzie się mama czuła. Kiedyś nie było w ogóle odwiedzin i było dobrze !! Stało się za szybą pielegniarka przywiozła dziecko za szyby ojcu czy babci pokazała i czesc
Nie będzie nikogo, oprócz partnera. Dla mnie odwiedziny rodziny/ znajomych w szpitalu po porodzie są zbyteczne całkowicie i ja sobie takowych nie życzę, to nie jest czas na odwiedziny tylko na dojście do siebie, zregenerowanie się i szybki powrót do domu.
Stanowcze Nie odwiedzinom po porodzie. Oczywiście nie mówie o męzu,partnerze czy bliskiej osobie. Ale wujek z ciotką plus lustrzanka to juz przesada. Jak ja rodziłam to miałam wrażenie że razem ze mną pół miasta. Cały oddział przepełniony. Upał na dworze ponad 30 stopni i na środku korytarza jakiś obleśny,spocony typ z lustrzanką. Tego widoku nigdy nie zapomne. Dla mnie jako kobiecie po cc było mało komfortowe ocierać sie o tłum ludzi skaczących nad noworodkami. Jak do mnie mama przyszła to wyszłam po za oddział. Jestem zdania że skoro mam siłe na odwiedziny gości to ruszam dupe i do nich wychodze. Radość radością ale na litość nie każdy musi oglądać moje dupsko i cewnik podłączony. Pomijam fakt psychiki kobiet które dzieci mają na oddziale z inkubatorami. Akurat ja była w takiej sytuacji i miałam ochote wyjść z tego szpitala i nie wrócić.
u nas na oddzial nie wpuszczaja nikogo, nawet ojca dziecka. mozna bylo wyjsc przed oddzial pokazac maluszka ojcu, a ze bylam po cesarce i lezalam na koncu koryatrza to nie bylam nawet w stanie podejsc. takze Tatus zobaczyl Syna przy wypisie... chore ale tak jest u nas.
u nas można było odwiedzać ale pojedyńczo i na krótko no nie licząc ojca dziecka. u mnie był partner i raz teściowa zaraz po porodzie. Zjednej strony to fajnie spokuj cisza ale z drugiej mega nuda.
u nas na oddziale porobili takie glupoty ze widzenia tylko od 15-17 :/ 2 godziny, niby dobrze, i zle... u mnie byl partner, mama, - codziennie. z racji tego ze maly jechal w 2dobie zycia na inny oddzial ratujacy zycie, przyszedl na odwiedziny brat partnera - jest chrzestnym, i moja siostra- chrzestna. moj tata tez bym tylko na chwile popatrzec na malego w inkubatorze. dlatego tyle ludzi u mnie bylo... ale gdyby maly byl normalnie przy mnie raczej bylaby tylko mama i partner.