u mnie mąż był od rana do nocy, bo inaczej nie dałabym sobie rady (źle znosiłam cc), przychodziła siostra, przyjaciółka, teściowa... na korytarzu też były tłumy ludzi odwiedzających.
Chodzi mi o odwiedziny w szpitalu po porodzie. U nas za pierwszym razem i teraz tak jakos z góry było wiadomo, że w szpitalu ma byc tylko mój mąż. Pozostali moga nas odwiedzic juz w domu. Nie wyszło to nawet ode mnie tylko teście tak zakomunikowali wszystkim, mówiac, że lepiej żeby dziecko nie miało w pierwszych dniach stycznosci z tyloma ludźmi. No a że nam to akurat pasuje to niech tak bedzie :)
A jak było u Was? / Jak planujecie?
1. Nie było nikogo (z wyjątkiem partenra) |
2. Tylko najblizsza rodzina |
3. Rodzina i znajomi |
4. inna |
u mnie mąż był od rana do nocy, bo inaczej nie dałabym sobie rady (źle znosiłam cc), przychodziła siostra, przyjaciółka, teściowa... na korytarzu też były tłumy ludzi odwiedzających.
Ja szanuje to że po porodzie mamusie chcą odpocząć wyciszyć się. Niektóre są skrempowane karmieniem przy obcych więc wolę aby mnie nie odwiedzano( tylko mąż i przyjaciółka) po cholere ściągać całą rodzinę jak po tygodniu w domu też mogą pocieche zobaczyć.
tzn. u nas w szpitalu jest tak, że na salę nie może wejśc nikt. Dzieci dotykac też nie można, tylko obserwowac przez szybkę. Aczkolwiek partener i tak tulił małą, dopóki jakaś pielęgniara się nie przyczepiła ;) także teraz twierdze, że jest to fajne rozwiązanie, bo matki mają swobodę na salach ;)
Ale i tak przyszła do mnie rodzina raz po porodzie do szpitala, zobaczyc Małą i pogadac ;) ale tak na poł godzinki ;)
w domu też zbytnio nikt mnie nie odwiedzał, oprócz dziadków, ale oni też sporadycznie. W 1miesiacu życia, potem wszyscy zainteresoani przychodzili "podziwiac" ;)
umnie sie co chwile kolezanki zlatywaly co wcale mi nie przeszkadzalo. wrecz sie cieszylam;);) maz dopiero po nie calych 2 dobach byl u nas.