Ja alimenty sobie ustaliłam jeszcze długo przed rozwodem ale Ty zrób tak jak piszesz. Ja dodatkowo bym się ładnie ubrała :) tak wiesz, pewniej się poczuć sama dla siebie a poza tym a nóż Cię prawnik na kawę zaprosi ;) Do sądu możesz wysłać i napisać pozew z wnoskiem o zwolnienie od ponoszenie kosztów sądowych - o rozwód... ale co ja Ci tu pisze jak masz mecenasa :)
...raczej tak jak ja, czyli wszystko ugodowo, polubownie?
Męczy mnie taki "grzeczny" charakter już :/
Niby chcę coś osiągnąć, ale najlepiej nie zaszkodzić drugiemu, więc siłą rzeczy męczę się z tym, co mam, czyli niczym :)
Chodzi mi np. o alimenty na dziecko... Mogę pójść do sądu i je wywalczyć, ale narobię drugiemu kłopotu, a wolę żyć w poprawnych stosunkach, tyle że one jeść dzieciom nie dadzą przecież :/
TAK- potrafię,jeśli trzeba
NIE - wolę ugodę, porozumienie
Wiadomo, czasem się człowiek z drugim na coś umówi i jeden dotrzymuje słowa (i czeka na alimenty), a ten drugi zawsze znajduje wymówkę i podaje inny termin spłaty/zapłaty/oplaty.
To nie ma sensu, nie?
Lepiej wszystko załatwić prawnie - mam rację?
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 18 z 18.
Nie nie nie :)
Prawnik - to PANI prawniczka. Działająca w Ośrodku Przeciw Przemocy
http://www.sow.olsztyn.pl/index.php?id=1
Koleżanka dała mi namiary, więc poszłam. Dostałam wsparcie i darmową poradę prawniczą.
Dodatkowo ojciec Maksa był moim partnerem - nie mężem, więc sprawa tylko o alimenty.
Ale to i tak nie zmienia faktu, że się gryzę i obwiniam, że może nie powinnam.
Tak, Aga, będę pamiętała, że to dla dziecka...
Do Sądu bym poszła, przecież od razu do komornika nie musisz oddwać jak płacić nie będzie... a papier jest cierpliwy. Potraktuj to jako zabiezpiecznie dla małego a nie zamach na jego ojca :)
Kasia -
tak- o alimenty umialabym walczyc, bo sie dziecku nalezą jak psu kielbasa, ale ogolnie w zyciu jestem taka raczej jak Ty i tez cholernie mnie to męczy
taki mam charakter, jak na coś się uprę to musi wyjść na moje;)
Mam podobną sytuacje, nie zapowiada się na to by dobrowolnie placil na dziecko, bo i mnie i je ma gdzies, więc pozostaje tylko zalatwic to w sadzie, nie chcialam tego tak zalatwiac, ale trzeba walczyc o dobry byt dziecka.
A no właśnie :(
Trzeba się zebrać w sobie :) I Tobie i sobie zyczę powodzenia!