a tak serio kochana musisz się w końcu zaprzeć na dobre. ja też ciąge wybaczałam, a teraz trwam ostro przy swoim. i będę w tym trwać, dopóki z powrotem nie zacznie się ze mną liczyć. a takim strzałem w mordę było by, jakbyś przy nastepnej takiej akcji spakowała siebie i małą i tymczasowo się gdzieś wyprowadziła. się chłopak zdziwi jak wróci. nie majak terapia wstrząsowa...
p.s. stuknęło mi 24 ;)