i to bezgranicznie można powiedzieć. Uczciwośc, szczerość na pierwszym miejscu. Na kłamstwach związek powoli kruszeje
Chłopakowi, mężowi, ojcu swojego dziecka?
Gdy was okłamie, zawiedzie, zrani? Wybaczacie? Odchodzicie?
Ja już tyle razy wybaczałam... próbowałam zapomnieć, ale nie potrafię, tak dużo tego już jest, że nie mieści mi się to w głowie. Kompletnie nie potrafi mnie docenić, myśli chyba, że to co dla niego robię musi po prostu mieć z mojej strony zapewnione, a wcale tak nie jest... Ale go kocham, i chcę, żeby moje dziecko miało rodzinę. Nie wyobrażam sobie życia bez niego.
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 11.
Ja od poczatku jak cos mi nie pasuje to mowie, tak mnie nauczył sam wiec ma przechlapane :)Ale poważnie, nie wyobrazam sobie kłamstw w zwiazku, nawet tych drobnych nie domówień....Mowimy sobie od razu co nas boli. Pozwalam sobie pomagać. nawet jak nie pracuje. Wiem ze faceci sie ucza jak kobieta robi wszystko za nich. JA ufam, ale ostrożnie tak jakoś mam i źle nie jest. A to ze faceci sa uparci jak osly to inna sprawa. Kochac i wymagać moim zdaniem i dawac tyle samo ile sie wymaga.
Ciężko mi o tym mówić bo jestem również w głupiej sytuacji. Szczerze mówiąc jestem w czarnej dupie..Nie chce mi się pisać jak co i kiedy , napiszę tylko że mój facet jak na razie nie dorósł do sytuacji w jakiej jest i bardzo mi z tym ciężko..
mój też nie dorósł, ciekawe czy kiedyś jeszcze dorośnie, czasami wydawało mi się, że to już, ale jednak, jeszcze nie...
Ufam, ale nie bezgranicznie. Gdyby mnie zawiódł, raz bym wybaczyła. Drugi raz już nie.
Tak ufam inaczej to nie ma sensu. Pierwszy maż mnie raz okłamał i zdradził, rozwiodłam się. Nie ma że boli.
My stawiamy na szczerość w związku. Nie daje mi też podstaw, żebym mu nie ufała i tak samo ja jemu.
Ufam ale nie bezgranicznie. Kilka razy zostałam zawiedziona, wybaczyłam, jest poprawa ale pamięć o przeszłości pozostała dlatego jestem ostraożna. Oczywiście bez paranoi.
Niestety nie do końca, bo też wydarzyło się wiele złego w moim związku :/
Mój jest jak złoto...
a... ja cały czas widze winy byłego ( juz 4 lata od rozstania). I boję się, ze znowu przezyje to samo... chociaz mój K. nie daje mi do tego zadnych powodów...