żony marynarzy sa dla mnie takim przykładem, mają chyba świadomość że fizycznie są pewnie zdradzane ale....tak wybrały
Kiedyś uważałam, że lepiej zerwać wszelkie kontakty i zapomnieć niż tak się męczyć. Niby prawdziwa miłość przetrwa wszystko..ale to jest zbyt skomplikowane czasami.
Teraz gdy mnie samą taki los spotkał..już sama nie wiem co myśleć.
A wy? Są tu też może "słomiane wdowy"? ;)
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 22.
dawidooo - Silna jesteś... :( może z czasem też się tego nauczę..
Miałam taki związek, co prawda miałam 17 lat, ale to była moja pierwsza miłość - nigdy więcej na dległość.
Mój M. pracuje w ochronie 5-6 dni później wraca na 1-2 dni i znów widzę go tyle co nic, może to nie jest to że on wyjeżdża na pół roku ale jest ciężko,wiecznie się kłócimy bo on zmęczony i nie dospany a przecież są dzieci one nie rozumieja że tata pracuje tęsknią i tyle już nie chodzi tu o mnie choć też bym chciała żeby poświęcił mi troche czasu a on zmęczony to nic mu się nie chce. Myślę że takie związki mogły by przetrwać ale ja jakbym wiedziała że tak będzie jak jest teraz to nie pisałabym się drugi raz na taki układ
mialam taki zwiazek przez 4 lata. teraz mieszkamy razem jestesmy po slubie :)
mój związek jest na odległość już ponad 2 lata,wierzę ... widzimy się co tydzień lub 2 na weekendy,Kocham męża z całego serca i on mnie też :)
Zylam w takim zwiazku pol roku... Kazalam mu przyjechac, zebysmy spodzili dziecko I tak sie stalo i mam prawie 4 letniego synka Wzielismy slub, zamieszkalismy razem i teraz mamy 3 miesieczna coreczke.
Ja bym nie dała rady w takim związku, ale znam przykład bardzo dobry pary w związku na odległość od 3-4 lat, mój szwagier.. niewiem jak wytrzymuja, ale udaje im sie jakos ;)
byłam dwa razy w takich związkach...będac w drugim z nich poznałam mojego obecnego męża :P także to nie dla mnie. Myślę ze jestesmy tylko ludźmi i miłośc oraz małżeństwo to bliskoć i codzienność przeżywana razem
7 miesiący - w każdej chwili wraca, już razem mamy dość takiego życia, ciążko jak diabli a życie ucieka.