Pomaga, ale potrafi również zachować się chamsko lub/i nieodpowiedzialnie
Teraz wziął małego do sklepu na męskie zakupy, a ja ODPOCZYWAM W KOŃCU!
Bo ja nie. Zniknął na cały dzień. Zostałam sama z gorączkującym maluchem i dwoma rozbrykanymi synami. Mózg mi paruje ale kto ma dać radę jak nie matka?;-)udowodniłam mu, że mam głęboko jego pomoc. Myślał może, że będę biadolić. Nic z tego. Nigdy nie pokażę mu swojej słabości nawet wtedy, gdy na prawdę lecę na ryj. A jak jest u was? Pomagają wam czy raczej nogi za pas?
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 13.
mäz wziäl 3 miesiäce wolnego po urodzeniu synka zeby mi pomöc przy dzieciakach (rok po roku) synek ma miesiäc, i to on robi wiekszosc nocek, a ja z cörä sobie smacznie spimy.Rano wstaje i przewija dzieciaki, robi im mleko, ogarnie w domu, czasem ugotuje. Na dzien dobry robi mi kawusie :)
Jedynie czego nie cierpi to prasowania, wstawiania prania, odkurzania i mycia podlög. Choc i to robil jak bylam w koncöwce ciäzy a mi bylo ciezko juz sie schylac.
o mój Boże, Ciekawska gdzie się rodzą tacy faceci:D to ja wymienię swojego:D
Mój niestety pracuje prawie ciągle, ale jak jest w domu to pomaga jak może:)
jak powiem to mam, sam niestety jest mało "domyślny", no ale ważne że pomoże jak coś :)
mysle ze skoro nieraz mu pokazalas ze dasz sobie rade to teraz to wykorzystuje.. ja bylam zosia samosia..ale jak nosilam corke to juz mu powtarzalam ze bedzie musial pomagac,bawic,zajmowac sie domem czy corka gdy bede tego potrzebowala jak i z wlasna inicjiatywa bedzie musila wychodzic itp.. noi zrozumial... nie wyobrazam sobie miec wszystkiego na glowie... fakt pracuje i czasem po 15 godzin nie ma go w domu ale jak jest to wie ze moge od niego potrzebowac pomocy
No właśnie ostatnio nie za bardzo a teraz by mi się przydała jego pomoc, tzn zajmie się małą ale np w nocy baaardzzoo się wkurza,że jego kolej nadeszła na nakarmienie butlą małej itd.Ale to jest tak,jak martunia mówi - przez te lata razem pokazałam mu,że potrafię sama o wszystko zadbać i sie chyba nauczył,że ja jakas nie do zdarcia jestem czy cos...I kłótnia gotowa bo on nie wieco ja fizycznie i psychicznie przezywam ostatnio i jakoś go to specjalnie nawet nie interesuje, co jeszcze większa frustrację we mnie wywołuje.A on uważa teraz,że czym ja ise zmęczę siedząc w domu z maluszkiem.Tak kurwa,ehe,faktycznie sielanla.To dziś był bunt,odespałam troszeczke,nic palcem nie ruszyłam w domu - chyba pierwszy raz w życiu taki motyw odwaliłam - izdziwiony lekko,że obiadu nie ma jak wrócił z pracy...I sam jechał rejony na chacie,zakupy zrobił itp. I teraz karmi i usypia małą :P
P.twierdzi,że on "nie jest od takich rzeczy".Czytaj-jest leniem śmierdzącym,który jak nie musi to nawet po sobie nie ogarnie.On w ogóle ma problem,żeby komuś w czymkolwiek pomóc,przy czym sam nie ma problemu o pomoc prosić lub wręcz jej wymagać.
Czasami jak twoj pujdzie i pier... wszystko ale na ogół pomaga
hmmm,dzis go opierdzielilam ze odkad urodzilam to nie zmywa i nie chowa naczyn do szawki,co prawda zaslony pozawieszal i łazienke wysprzatał ale te naczynia to sam zawsze chowal i zmywal,,czasem mnie denerwuje,przekomarza sie ze mna,ale widze ze mniej uzywa ps3,to i tak poswiecenie hehe
nie mam co narzekac,szuka nawet pracy na weekendy zebym mogla wiecej wydawac w tyg:) bo na maciezynskim marnie placa;D
kiedys tylko ja mialam wiecej do powiedzenia,o wszystkim ja decydowalam,a teraz on sie wtanca;/