Pierwszy raz byłam w piątym tygodniu ciąży. Nie poszłam nawet do mojego lekarza, do którego chodziłam po tabletki, pobrać cytologię ( gościu był taki, że nawet prozak by przepisał gdyby tylko się go o to poprosiło ). Tak więc poszłam do lekarza, który u mnie w mieście jest ordynatorem oddziału położniczego, przepisał mi tabletki na infekcję, których nie można brać w ciąży, zaczęłam po nich krwawić -głupia jestem, bo je wzięłam, ale po prosti myśłałam, że gościu się zna na rzeczy. Następnie trafiłam tak przypadkiem na lekarza, bo miałam do niego blisko, okazał się bardzo dobrym, miłym fachowcem, konkretny gościu. Pytał od razu czy będę chodziła do niego prywatnie, ale powiedziałam, że nie. Nic się nie zmieniło, nigdy mnie nie zbywał. Zawsze miła rozmowa, wszystkie badania, sam o wszystko dbał, nigdy o nic się nie musiałam prosić. Dał mi namiary na szkołę rodzenia, sam mówił o zaletach pójścia tam. Zasypywał mnie broszurami, gadżetami. Moja znajoma, która rodzi niebawem. Nie dostała witamin od lekarza, nie ma porobionych wszystkich badań takich jak HIV, HCV. Za badanie krwi i moczu musi płacić z własnej kieszeni. Za USG tez musi dopłacać, ( ja miałam robione przy każdej wizycie ). Także zależy jak się trafi, spróbuj na razie iść na kasę chorych, może trafisz na takiego lekarza jak ja. Poza tym chodzenie prywatnie do lekarza według mnie to tak jakbyś mu dawała łapówki. Skoro Tobie się należy bezpłatna opieka medyczna to po co płacić?
