moja ciocia ma 2 córy z in vitro inaczej by nie mogli mieć dzieci , ja uważam że to dobry sposób
a kościół wymaga nie wiadomo czego a sam czasami przegina
Kościół Katolicki stanowczo występuje przeciwko sztucznym zapłodnieniu metodą in vitro. Stanowisko to bywa różnie uzasadniane, najczęściej spotkać się można z argumentem, że życie człowieka zaczyna się w chwili poczęcia, zatem zabicie choćby kilkudniowego zarodka jest równoważne z morderstwem.
Tak-jestem za ?
Nie-jestem stanowczo przeciw ?
moja ciocia ma 2 córy z in vitro inaczej by nie mogli mieć dzieci , ja uważam że to dobry sposób
a kościół wymaga nie wiadomo czego a sam czasami przegina
marijah z całym szacunkiem, ale mało wiesz o in vitro
W takim razie oświeć mnie bo chyba źle zrozumiałam to co piszą na stronie o in vitro :) "Resztę można zamrozić, nie wszystkie jednak mogą przeżyć ten proces i nie wszystkie zostaną wszczepione matce, by mogły się rozwinąć. (...) Lekarze zaś mówią, ze nikt embrionów nie zabija i każda śmierć w laboratorium jest samoistna, niemniej jednak większą cześć z nich się traci."
Nie patrzyłam na to z tej strony , po części się zgadzam ale w zasadzie w naturze istnieje taka sama metoda-najsilniejszy przetrwa , reszta do piachu. Troche to okrutne i smutne ale ja wiedząc,że tylko dzięki in vitro mogłabym mieć upragnione dziecko nie wahałabym się ani chwili i rozumiem ludzi decydujących się na taki krok. Dlatego jestem za. Tłumaczę to sobie faktem,że co miesiąc marnuje się komórka jajowa i znaczna ilość plemników..
jak słusze jak kościół się na ten temat wypowiada to mnie trzęsie jak mogą mówić o czymś co ich nie dotyczy ….. jak można odmawiać ludziom najwiekszego szczęścia jakim jest dziecko i właśnie druga sprawa którą ktoś tu poruszył gdy chce się pochować dziecko które się urodziło martwę przed terminem to księza robią problemy bo wegług nich to nie dziecko ….PO PROSTU BANDA HIPOKTÓW TAK SAMO JAK CI KTÓRZY ICH POPIERAJĄ !!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!powinni się wszyscy w swoje zakute łby popukać!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
mnie wkurza to jak kościół się na ten temat wypowiada, przecież księża nie mogę postawić się w sytuacji takich rodziców, nie wiedzą co czują gdy patrzą na dzieci w rodzinie, na placu zabaw, czy jak podążają wzrokiem za każdym wózkiem który przejeżdża obok. Księża też mają dzieci, czasami z przypadku a czasami z wypadku a innych moralizują żeby żyć zgodnie z ich regułami. Ja jestem po in vitro, mamy cudną córę i nie żałuję. A czasami sobie myślę że przecież zapłodnienie in vitro to też taki cudek mały bo sam zabieg nie daje 100% pewności tylko 40%.
Obecnie w przypadku zapłodnienia in vitro wykorzystuje się jak największą liczbę jajeczek, wytworzonych przez kobietę, wcześniej wystymulowaną odpowiednimi lekami, po to, aby jej organizm wytworzył więcej niż jedno jajeczko. Lekarze zapładniają każde nadające się do tego jajeczko. Kilkudniowe embriony, zazwyczaj 7 dniowe, wprowadza się do macicy kobiety, obecnie najczęściej wprowadza się dwa lub jeden zapłodniony zarodek. Nie oznacza to, że zarodki zagnieżdżą się w macicy, czasami zagnieździ się jeden, czasami dwa, a czasami żaden. Pozostałe niewykorzystane embriony mrozi się, NIKT ICH NIE WYRZUCA. Po jakimś czasie jeśli para zechce mieć kolejne dzieci, zarodki są odmrażane i wprowadzane do ciała kobiety. Zarodki, które nie zostaną nigdy wykorzystane przez daną parę, przekazywane są przez kliniki innym parom, takim, które nie mogą wyprodukować własnych jajeczek lub plemników. Tak to po krótce wygląda. Nikt, ani lekarze, ani niepłodne pary nie skazują zarodków na śmierć, jakby ktoś mógł pomyśleć.