Nie potepiam,ale tez nie chwalę. Ja zaczełam starac się o dziecko w wieku 19 lat(strasznie chciałam założyc rodzine i urodzić dziecko-mialam taki silny jakis instynkt juz w wieku 17-18 lat), urodziłam mając 23 pierwsze dziecko(z mezczyzna który jest moim mezem i wychodziłam za niego mając lat 20). Długo na nie czekalismy, ale teraz kiedy juz mam dziecko to "cieszę sie" że nie zaszłam w ciązę mając tych lat 17 czy 18. Wtedy przeżywałam pierwsza miłośc i myślałam że na tym kończy się zycie. Na szczeście pierwsza miłość mineła a przyszła prawdziła miłość i dziekować Bogu że własnie z nim mam dziecko. Z prawdziwej szczerej miłości. Najważniejsze skończyć szkołe. Takie moje zdanie. Mi się udało, a na studia można iść zawsze, znaleść pracę i pogodzić wszystko ale za młodym też nie dobrze być. Bo zawsze musisz na kogoś liczyc i byc uzależniona.
Sama urodziłam mając lat 20, gdy dowiedziałam się o ciąży byłam zdruzgotana, powiedziałam,że rzucam szkołę (będąc 4 miesiące przed maturą (głupia jak but)),ale dzięki wsparciu bliskich zmieniłam myślenie, w szkole zostałam, maturę zdałam. Teraz bardzo się cieszę,że jestem mamą. O pewnych przyjemnościach mogę zapomnieć, np spontanicznych wypadach bo wiadomo z małym dzieckiem ciężko o spontaniczność,ale mimo wszystko jestem bardzo szczęśliwa i wcale nie czuję tego,że moje życie się skończyło.Uważam,że do macierzyństwa nie dorosłam,ale bardzo się staram i myślę,że dorastam do niego tak jak rośnie moja córa. Jedyne co sprawia mi przykrość to to,że nie poszłam na studia w ubiegłym roku,ale wiem,że dla chcącego nic trudnego :)