Wczoraj przeglądając demotywatory natknęłam się na tego. W sumie pewnie dała bym + i leciała dalej bo ambitny, ale zainteresowało mnie że ma bardzo dużo komentarzy i weszłam by je poczytać.
Dzidziuś sam na szpitalnym łóżku... mamy już nie ma. Kto podjął decyzję które z nich ocalić? Lekarze? Partner? Sama matka?
Jakie to musi być ciężkie zadecydować.
Wczoraj się poryczałam- dziś ściska mnie tylko w gardle i nie chcę już nad tym myśleć bo znowu się popłaczę.
Moje pytanie brzmi- czy poruszałyście ten temat z partnerami? Jak zadecydowali by gdyby stanęli przed tym trudnym wyborem? Jaka była by Twoja decyzja gdyby zapytano Ciebie? kto ma przeżyć Ty? Czy Twoje dziecko?
oczywiście pomijamy tu przypadek gdy ratowanie któregokolwiek jest beznadziejne kosztem drugiego.
Uczucia na ten temat we mnie strasznie się biją ze sobą...osobiście mając Sarunię skłaniam się lekko ku poświęceniu nienarodzonego dziecka :( nie potrafiła bym odebrać Sarze siebie i sobie jej, zostawić męża. Mój mąż również wybrał by mnie... jak uzasadnił razem byśmy sobie z tym poradzili a gdyby został sam to mógł by pęknąć... no i się poryczałam.
Odpowiedzi
A mój syn? Lepiej żeby miał ojca i rodzeństwo niż matkę wiecznie pogrążoną w wyrzutach sumienia, w bólu i żalu.Wydaje mi się, że to kwestia naszych wyborów a nie sumienia, bo na to pytanie nie ma dobrej odpowiedzi.Nie można kłaść na szali dwóch różnych żyć i oceniać, które jest bardziej wartościowe i które powinno trwać, bo tak się po prostu nie da.
Wiem, że mój mąż wybrałby mnie ale jeśli to ja miałabym decydować wolałabym aby przetrwało moje dziecko.To prawda, że można zajść w kolejną ciążę ale to nie będzie już to samo dziecko i to samo życie.`
jeszce tutaj mozna o niej poczytać ( http://wyborcza.pl/8,75402,4020864.html ) , kobieta była właśnie w takiej sytuacji :/ miała już 2. dzieci a trzecia ciąża groziła jej kalectwem .
Sumując dotychczasową dyskusję: We wszystkich możliwych sytuacjach nie ma tej "dobrej decyzji" będą tylko "łatwiejsze" do zaakceptowania i przeżycia... Nigdy nikt nie powinien być zmuszony do decydowania o tym kto ma przeżyć a kto umrzeć..... a szkoda że tak czasami jest :(
maga106 ... bardzo mi przykro że Cię spotkała tragedia ale wolała bym żeby to los zadecydował tak jak w Twoim przypadku, niż żyć ze świadomością i konsekwencjami własnego wyboru lub nie żyć...
jeszce tutaj mozna o niej poczytać ( http://wyborcza.pl/8,75402,4020864.html ) , kobieta była właśnie w takiej sytuacji :/ miała już 2. dzieci a trzecia ciąża groziła jej kalectwem .