Agawita to że dziewczyna ma 19 albo 20 lat nie znaczy że nie dorosła do roli matki..co za różnica czy ma 20 czy 25? Skoro ta 20 letnia mogła dojrzeć szybciej? według mnie trochę głupie porównanie. To że mam 19 lat nie znaczy że wpadłam i facet mnie zostawił i musi zapieprzać jak wół żeby nas utrzymać bo rodzina mnie wywaliła z domu ;] jesteśmy wspaniałą parą , kochającą się i wspierającą nawzajem. Planujemy wziąć jak narazie ślub cywilny , tak bardziej dla formalności. Nie rozumiem par które jak tylko dowiedzą się o ciąży od razu lecą do kościoła i planują datę ślubu. Pozatym jeśli się kochamy i jesteśmy ze sobą szczęśliwi to jak narazie żaden ślub do szczęścia nie jest potrzebny. Zresztą ja mając 19 lat , myślę że przeżyłam od Ciebie wiele wiele w życiu i się wycierpiałam , także Twoim zbędnym komentarzom dziękujemy :)
Kochane , czy potrafiłybyście żyć ze świadomością że rozwija się w was maleństwo , a wasz mężczyzna musi pracować zagranicą? Wolałybyście życ skromniej , ale razem , czy na bogato , ale oddzielnie? Mój B zjeżdza z Belgii do mnie bo chcę przechodzić całą ciąże razem z nim i mieć go u boku i jego wsparcie. Dodam że zjeżdza do nas na stałe :)
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 20 z 24.
Człowiek jest w stanie przyzwyczaić się do każdej sytuacji a pisanie "Nie dałabym rady" jest po prostu nieprzemyślane. Jeśli facet chce być z kobietą i przechodzić z nią całą ciąże to naprawdę chwała mu za to, że wie co jest w życiu ważne.
Ja rok temu powiedziałabym to samo "Nie dałabym rady sama przechodzić ciąży itp." a teraz wyszło tak, że nie jestem z ojcem dziecka i co mam sobie palnąć w łeb :P ?
Anetiii19 u Was sprawa dla mnie jest jasna...jeśli będzie Was stać na utrzymanie się w Polsce to dlaczego miałby nie przyjechać ? gorzej jeśli nie bylibyście pewni swojej sytuacji materialnej w PL :)
W zimę nie wiem jak to będzie , bo mój B napewno na dachu nie będzie pracować..chyba że znajdzie jakaś inną pracę. A jeśli będzie tak że nie będzie mieć w zimę pracy to wsparcie od mojej mamy i teściów będzie. Także jest okej. Chodzi tu o to że ciężko jest na odleglość żyć z kimś kogo bardzo się kocha. ;/ Ja się sugeruję właśnie tym co moja mama przeszła będąc na odległość w ciąży z moim bratem 15 lat temu..ona mnie ostrzega przed tym , że jeśli B może to niech wraca do Polski , ona co może to pomoże. Nie będziemy na niej żerować całe życie , ale początki są trudne , więc dobrze mieć wsparcie rodziny.
Spokojnie, mysle ze w tym komentarzu chodzilo bardziej o to, że nie wiesz jeszcze o życiu tyle ile doświadczona żona i matka :) faktycznie czasem życie zmusza nas do takich sytuacji i to nie kwestia naszego wyboru.. Z tym się zgodze.
No skoro tak , to naprawdę podziwiam dziewczyny które potrafią tak na odległość ciągnąć , albo że w ogóle nie widzą w tym problemu ;p dla mnie ciąża jest cudownym okresem jak dla każdej chyba , ale chciałabym że mój facet też brał w tym udział. ;] nie że sama przez to przechodzę. Żeby był , wspierał i pomagał. ;]
Byłam w takiej sytuacji właśnie. Zjechał dopiero na święta, a mały urodził się 17.12..
Nie było go przy porodzie, nie czuł brzuszkowych kopniaczków ,itp. Stracone chwile, które nigdy nie wrócą - szkoda, ale co zrobić?..
Właśnie o tym Aga piszę. Ja mam termin na czerwiec , owszem jeszcze kupa czasu. Ale chcę żeby on był przy mnie i widział jak brzuszek rośnie , czuł kopniaki.
Nie robi mi to problemu.
To raczej jemu by zrobilo, bo bedac osobno przestaje mi zalezec i robie sie agresywna.
A jego to bardzo..bardzoo.. smuci :)
Nie napisalam nic o roli matki, ani o rzeczach, ktore opisalas. Chodzi mi tylko i wylacznie o to, ze jest wiele sytuacji w zyciu, ktorych sobie pewnie nie potrafisz wyobrazic, a jednak one sie ( niestety) zdarzaja. Znam np. kogos, kto pochodzi z kraju, w ktorym jest wojna domowa, jego rodzicom udalo sie wyslac jego i rodzenistwo za granice, zeby ich ustrzec przed wojna. Tak wiec bedac dziecmi trafili do domu dziecka w obcym kraju, dopiero po 2 latach rodzice mogli dojechac do nich, stworzyc warunki do zycia i zabrac dziec do siebie. Na forum i w "realu" jest cala masa ludzi, ktorzy sie musza rozdzielic w bardzo niekorzystnym momencie, zeby jakos "przezyc" ( ze wzgledow materialnych)matek, ktore samotnie wychowuja dziecko, jest wielu ludzi, ktorzy lewo wiaza koniec z koncem i po prostu nie maja innego wyjscia- o tym pisze. Mysle ze (prawie) kazda kobieta moze sobie jednak wyobrazic rozstanie z partnerem, jednak chyba zadna nie moze sobie wyobrazic ze jej dziecko nie ma co jesc...
Wolałabym życ skromniej i razem. NIe potrzebne są luksusy