Hm, zaznaczyłam "tak", chociaż połowicznie mam i nie mam tego poczucia.
Nie żałuję, że byliśmy razem ogólnie, bo jednak coś tam fajnego przeżyliśmy, czegoś się nauczyłam, doświadczyłam itp., ale żal mi ostatniego roku tego zwiążku, kiedy to jedno z drugim przeżywało męczarnię. Mam wrażenie, iż wtedy próbowaliśmy odbudować dawne relacje na siłę, a im bardziej próbowaliśmy, tym bardziej dochodziło do nieporozumień, przykrości sprawianych sobie nawzajem i ogólnego niesmaku. Dobrze, że się skończyło. Teraz jesteśmy dobrymi znajomymi razem z nim oraz jego obecną żoną, która również spodziewa się dziecka w podobnym terminie co ja. :D