aha ciche dni tak reszta nie:)

macie ciche dni?krzyczycie,robicie focha a moze konstruktywna rozmowa?
aha ciche dni tak reszta nie:)
Raczej staramy się rozmawiać, kłótni nie ma ale czasami warczymy na siebie :P
od kiedy mieszkamy osobno tzn bez rodzicow jest ok . 0 klotni
Z odpowiednim mężczyzną, nawet nie da się pokłócić, bo tak szybko się stara łagodzić wszystkie niedomówienia :)
ja mojego dojeżdzam, tak jak on to mówi, a tak na prawde to przystosowuję do życia, nie będę jego sprzątaczką, opieraczką i kuchtą, mogę coś zrobić ale on ma to szanować, bo ostatnio ja robiłam wszystko, a on nawet nie raczył raz w tygodniu odkurzacza do łapy wziąć. Poza tym, wiadomo, po 8h pracy jest tak scharowany, że mowy nie ma żeby coś zrobić...dlatego właśnie muszę działać, no i kłótnie jedynie na tym polu mamy ;]...przeciętnie raz na tydzień się nazbiera, ale jak już się nazbiera to burza z piorunami normalnie:]
Ciche dni się nie zdarzają, ale ciche 3,4 godziny to jak najbardziej...
Głównie to ja się drę. I obrażam. Ale , nigdy z powodu głupot tego nie robię , zwykle mam powody jak np. impreza w srodku tygodnia. ;/
I zwykle to mój N mnie przeprasza.
u nas jak u roza72 :)
ciche dni to nie dla mnie! Wolę pokrzeczeć, wydrzeć się, za parę minut przeprosić :) ale porządnych kłótni u nas nie ma już od dawna :) same lekkie spięcia :)
nie klucimy sie jako tako awantur nie ma..ja tam czasem jak mam wybuch hormonow to sie po bocze on wtedy chodzi zamna jak waz i chce mnie rozsmieszac i przechodzi ale my rozmawiamy o wszystkim wiem nieporozumien nie ma :)