Po pierwszej córce bilały mnie szwy w wiadomym miejscu około 5 dni tak mocno, potem juz było z tym bardziej ok. Najpierw musiałam siadac bardzo pomału, bolało mnie też sikanie. Ale to nie było moim problemem. Najgorzej było chyba z piersiami, bo leciały mi łzy, tak mnie bolało i przystawianie małej do piersi ( w piersiach i macicy obkurczajacej się) i walka z nawałem, ktory trwał kilka dni. PRzystawianie córki bolało mnie prawie 3 miesiace, to byla masakra. JEszcze początkowo miała eta, że nie mogła chwycic, przez co i ona i ja płakałyśym. W efekcie dołączył do wszystkiego mój dół psychiczny, który trwał też prawie te 3 miesiące. Było cieżko. Ale samo krwawienie i bole tam takie mocne, to tak jak mówię - do 2 tygodni.
Po drugiej córce masakrycznie bolała mnie rana brzucha przez tydzień. Potem nadal mocno. Cieżko było chodzic, wstawac, kłąśc się, zajmowąło mi to dużo czasu, schylenie się było niemozlwie, no cieżko było bardzo. Do tego przy przystawianiu małej do piersi i oddawaniu moczy macica bardzo boleśnie mi się obkurczała.. Po miesiącu już było z tym wszystkim praktycznie ok. To mi odebrało wiele radości ze wspólnych chwil, nie mogłam sie tak sprawnei zając dzieckiem, a właściwie dziecmi ;). Ale ominął mnie dół psychiczny ;) Krawawienie trwao 10dni, potem przerwa i plamienie, nie było z tym źle w ogóle ;)