tak, ALE jesli to zwiazek malzenski, bo przysiega zobowiazuje. O ile ktos ja na powaznie skladal. bo ja tak. i nie to zeby sie męczyć, tylko po to aby walczyć o zwiazek. skoro polaczyla zwiazek milosc, to nie mogla ot tak wyparowac. nalezy rozmawiac, schowac pychę do kieszeni i walczyc o siebie. a czasem pomaga chwilowa separacja. mieszkanie oddzielnie i spotykanie sie na neutralnym gruncie
Męczyć się i mając nadzieje ze może coś się
w końcu zmieni?
Być w związku tylko dla dobra dzieci?
Tak: być w związku(męczyć się)
Nie: odejść
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 17.
Byc dla dobra dziecka i co ? i kłócić się przy nim, skazywać na awantury ? w życiu.
dzieki , antinua:)
moi rodzice się rozwiedli i żaluję , że unieśli się pychą i nie potrafili rozmawiać. dla ICH dobra przede wszytskim. a PONIEKĄD skrzywdzili tez nas- dzieci
W jakims stopniu zgadzam sie z Tofinka,bo teraz zbyt latwo ludzie sie poddaja,nie walcza,nie staraja sie ale z drugiej strony,aby cos naprawic musza tego dwie osoby chciec.Ogolnie lepiej odejsc bo dzieciom nic dobrego z takiego zycia w nieszczesliwej rodzinie nie bedzie.Skoro rodzice sie nie kochaja
racja. to musi wyjść od obojga. ...
Napewno dwie kiedys kochajace sie osoby,ot tak sobie nie odejda od siebie,trzeba tez czasu zeby sie przekonac ze juz naprawde milosc wygasla i nie ma nic na sile,mysle ze za pierwsza klotnia nikt odrazu sie nie rozchodzi,Ja osobiscie bym odeszla bez zadnych tlumaczen gdyby doszlo do zdrady,nie wazne z ktorej strony,bo zdrada wszystko mowi ,nie pociaga nas druga osoba wiec po co zyc w klamstwie?
niekiedy Tofinka na nic rozmowy, prośby itp i własnie dla dobra dzieci lepiej się rozejsc każdy w swoją stronę i ułożyć sobie życie na nowo niż się męczyć.
Nie wiem czy dla dzieci bardziej bolesny jest:
- rozwód roziców
czy
- widok dwojga ludzi któzy bez przerwy sie ze sobą kłócą, nie mogą na siebie patrzeec, śpią w oddzielnych łóżkach, jadają oddzielnie ale mieszkają pod jednym dachem dla dobra dzieci. Kurde sory ale ja na taki widok akurat nie chcialabym patrzeć.
ale ja podkreslilam, ze nie musza walczyc o siebie dla dobra dzieci. tak samo nie rozumiem jak ktos bierze slub koscielny bo zaliczyl "wpadke". Malzenstwo jest na pierwszym miejscu jesli chodzi o rangę. dzieci to owoce zwiazku. i podobnie: jak ktos jest niewierzący, to dla mnie zachowuje się lekko mowiac "niepowaznie" wykorzystujac kościoł do zawarcia zwiazku malzenskiego dla dobra dziecka, tylko dla spokoju otoczenia
ja tak czytam i zastanawiam sie ... ,ale nie mam pojecia... co bym zrobila... i naparwde nigdy nie chcialabym sie dowiedziec ;.....