Termin mija, a ja....
Komentarze: 1no wlasnie, ani czop mi zaden nie odszedl, wszytko przestalo bolec, skurczów bolesnych brak. Albo urodze szybko i nagle, albo... zeby tylko nie bylo potrzeby wywolywania... Wczoraj bylismy na... Czytaj dalej »
Doczekaliśmy się tego szczęśliwego dnia. Dzień po terminie wylądowałam na patologii ciąży, bo słabo czułam ruchy dziecka. Myślałam, że zrobią mi KTG i pogonią do domu, ale przyjęli mnie do szpitala. Nie byłam na patologii długo, gdyż przyjęto mnie wieczorem a o 2.23 odeszły mi wody. I wylądowałam na porodówce.
Niestesty, mój poród był daleki od oczekiwań. Podłączono mnie do KTG i pozostawiono samą sobie (na szczęście z mężem). Położne zaglądały, ale nic konkretnego nie robiły. Ubłagałam podłączenie do bezprzewodowego i od tej pory mogłam trochę się ruszać. Wylądowałam na najmniejszej na oddziale sali porodowej. Musiałam zrezygnować z marzeń o porodzie w wodzie, gdyż akurat nie było nikogo przeszkolonego (albo chętnego). W mojej sali było tylko łóżko porodowe. Ani worka sako, ani piłki, nic z rzeczy, które wychwalał facet na szkole rodzenia. Bardzo z tego powodu mi było przykro. Ale poszło szybko i o 6 miałam juz 7 cm rozwarcia. W międzyczasie wzięłam prysznic, O 7 zmieniły się położne. I się zaczęło. Nawet nie wiem kiedy miałam pełne rozwarcie. Przebito mi błony płodowe i masowano szyjkę macicy (a podobno robi się to w wyjątkowych sytuacjach). Dostałam leki rozkurczowe i oksytocyne.
Niestey, moje skurcze okazały się za mało wydajne i z powodu zagrożenia dziecka skończyło się na cesarce. Pamiętam jak przez mgłę, dobrze, ze mąż był przy mnie. Podsunięto mi zgodę na zabieg do podpisu, a ja ledwo długopis trzymałam. W trakcie cięcia okazało się, że wody są zielone. O 8.24 urodził się Jaś. 10 punktów, waga 3400 i 53 cm długości. Został przedstawiony Tacie kiedy jeszcze mnie zszywali.
Potem wylądowałam na pooperacyjnej, gdzie został z pomocą położnej i taty przystawiony mi do piersi.
Pobytu w szpitalu nie wspominam miło: hałas, nacisk na karmienie piersią, kiedy ja nadal nie mam pokarmu. Dopiero na polecenie pediatry dostaliśmy mleko do dokarmiania. Niestey, mały nadal nie przybiera na wadze jak powinien, a ja nadal nie mam wystarczająco pokarmu. Na szczęście schodzą mi juz strupy z sutków, będziemy próbować, ciągle mam nadzieje, że się uda.
Jasio jest cudowny. Niestety, nie mam jeszcze fotek na kompie, wstawię następnym razem.
Wczoraj była położna środowiskowa, bardzo fajna babka. Okazało się, że synek ma za krótkie wędzidełko przy języczku i może to utrudnia mu ssanie. Z butlą sobie super radzi. Ale czemu sie dziwić? Nie dość, że szok porodowy to jeszcze przymusowa dieta na początek. Jutro idziemy do lekarza rodzinnego (raczej mąż idzie) po skierowanie na przycięcie w trybie pilnym.
A ja siedze w domu i ryczę. Ze szczęścia, trochę z żalu i rozczarowania przebiegiem porodu (chciałąm dać synkowi lepszy start), z troski o pokarm, ze wzruszenia. Mam cudownego męża. Jest ciągle przy mnie i bardzo mi pomaga. Nie wiem jak bym dała sobie radę w szpitalu bez niego, kiedy jeszcze nie mogłam wstawać, albo robiłam to z ogromnym trudem. Teraz już jestem na chodzie, ale karmienie pierś i butelka zajmuje nam z 1/3 czasu. Mam nadzieję, że wysiłki się opłacą.
Aha, no i na wypisie wyczytałam, że w trakcie cesarki wycięto mi guz z jajnika i wyniki histopatologiczne za 3 tygodnie. Ciekawe czemu żaden lekarz podczas mojego pobytu w szpitalu nie znalazł czasu, żeby mnie chociaż o tym poinformowac...
no wlasnie, ani czop mi zaden nie odszedl, wszytko przestalo bolec, skurczów bolesnych brak. Albo urodze szybko i nagle, albo... zeby tylko nie bylo potrzeby wywolywania... Wczoraj bylismy na... Czytaj dalej »
W poniedzialek bylam u lekarza. Szyjka "powoli sie przygotowuje" do porodu, co znaczy tyle, ze moge urodzic jutro lub za dwa tygodnie ;). Skrocila sie do 1,5 cm, rozwarcie 1 cm, no i bardzo ukrwiona. Po... Czytaj dalej »
Normalnie sie czuje jak przed okresem. Nerwowa, płaczliwa, pryszcze mi wyskakuja a do tego niepohamowany apetyt na slodkie. Obrzarlam sie kaszka manna az mi niedobrze :) I dobrze mi tak, przynajmniej sie... Czytaj dalej »
I chcialabym i sie boje... Brzuszek juz mi ciazy, czesto sie napina, przez to sie zgiac nie moge. Dlatego chcialabym juz urodzic. No a ze sie boje to normalne. W zeszly weekend bylismy na porodowce. Nawet nie... Czytaj dalej »
No to torba do Szpitala spakowana i gotowa stoi przy drzwiach. Wózek kupiony i jest juz na miejscu, lozeczko czeka na zlozenie. Jeszcze tylko kilka pomniejszych prac porzadkowych i bede mogla tylko... Czytaj dalej »
No tak, fotelik juz jest, wszystko do szpitala juz jest. Jedyny szczegol, ze nie mamy w co tego zapakowac. Wczoraj zrobilismy rundke po sklepach, ale nie znalezlismy niczego, co by sensownie kosztowalo i... Czytaj dalej »
Chyba mnie szlag trafi i przestane tu pisywac. Ostatnio kazdy wpis pisze po 2 razy, bo mnie wylogowuje. A ze pisze dosc rzadko, to i wpisy dosc dlugie, zatem ciagle sie kasuja moje dlugie wypociny. Powinnam... Czytaj dalej »
Mialam piekny wpis zrobiony o egzaminach, wyjezdzie, moim stanie zdrowia, moich obawach i najblizszych planach a tu mnie wylogowalo. Chamstwo jakies :( Teraz juz sie streszcze, bo mnie wena opuscila:... Czytaj dalej »
W piątek i poniedziałek kolejne egzaminy. Toteż siedze i sie ucze. Chodzenie coraz trudniejsze, bo boli mnie w pachwinach. Promotorka każe mi się starać bronić pod koniec... Czytaj dalej »
|
i zadaj pierwsze pytanie!