przy pierwszym porodzie nie dojechal, a przy drugim nie moglo go byc, bo mialam cesarke...
Odpowiedzi
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 14 z 14.
Mój był przy mnie od samego początku, sami jechaliśmy do szpitala ponad 100km:/ Był ze mną do samego końca i nie wyobrażam sobie żeby miało być inaczej, wspierał psychicznie i emocjonalnie, podawał mi sok do picia, trzymał za rękę (miałam co ściskać podczas skurczów);P... rodziłam za granicą więc bardzo mi pomógł dogadać się z położnymi:)
Przy pierwszym porodzie byl caly czas
Przy drugim przed 17ta pojechal zawiezc corke do chrzestnej, bo wg lekarzy nic sie nie dzialo i chcial byc przy mnie w nocy, a o 17tej ruszyly mega skurcze, jak do niego zadzwonilam o 17:50 to byl 3ulice dalej :P Wpadl na porodowke 18:05, mowi ze do zony, ktora rodzi, a pielegniarka mu pokazuje Gabi i mowi ze to jego corka :) urodzilam o 18tej :D tak ze nie zdarzyl :P
Mój mąż był ze mną przez cały czas przy porodzie i gdyby nie on to chyba bym sobie nia dała rady <kocham:*>