tak i pluje sobie codziennie w twarz ze tak robie. Ale leki akurat biore jak cos boli;)
Czy macie takie coś, że np.
- narzekacie na swój los
- mówicie, jak dużo macie jeszcze do zrobienia, nie prosząc o pomoc, jedynie licząc, że ktoś sam się domyśli, a jak chce pomóc, to mówicie, że nie trzeba
- męczycie się wykonując jakieś czynności i mimo ów zmęczenia doprowadzacie to do końca
- jak was coś boli wolicie unikac brania leków, niesienia sobie ulgi od razu
- siadacie na skraju, zamiast rozsiąśc się wygodnie, położyc
- bierzecie na siebie dużo obowiązków
itp...
Nie wiem jak to ubrac w słowa dokładnie.. Męczycie się, "lubicie to" jakoś podświadomie w imię jakiegoś większego, lepszego dobra ;P
Odpowiedzi
1. Tak / często tak |
2. Czasami |
3. Nie, raczej nie albo rzadko |
Komentarze
Wyświetlono: 1 - 10 z 11.
mam tendencję do brania na siebie zbyt dużo, przy tym nie nauczyłam się jeszcze prosić o pomoc. Nawet tą ofiarowaną - często odrzucam.
To nie jestem jedyna ;D
oprócz narzekania na swój los to tak mam :D
Codziennie od 4/5-tej rano do 18-tej, i conocnie od około 21 do 5 rano.
Nie jestem, zawsze mówię że potrzebuje pomocy , że czuję się źle , zawsze przyznaję się że czegoś nie umiem lub nie mam siły zrobić . Jak cos boli biore leki jak jest mi źle i nie mam ochoty na nic nic nie robie , nie nawidzę marudzić ale oczywiście mam gorsze dni i czasem muszę to z siebie wyrzucić nie lubię ludzi marudzących całe życie, ale nic nie zmieniają w swoim życiu, jest Ci źle to ,to zmień , no chba że nie możesz , ale na prwde nie możesz .
O Jezusie... jakbym czytała o sobie :D
Prawie wszystko poza: Nie narzekam na swój los, nie marudzę, i nie siadam na skraju, prawie nie umiem prosić o pomoc- a jeśli przyjmuję i proszę, to sporadycznie:P Ale że zwykle o nic się nie proszę, to fakt. No chyba że potrzebuję np. ręcznika do kapieli, bo akurat zapomniałam przynieść, to proszę bez zastanowienia:P Poza tym staram radzić sobie sama.
Inspirowane - ciekawe czy pomysłodawczyni pytania arletka1991 domyśla się, skąd wynika takie zachowanie?:D
Umiem przyznać się do tego, że czegoś nie wiem i nie potrafię. Umiem przyznać się do błędów i za nie przeprosić:) Jak się źle czuję to też mówię. Staram nie czepiać się pierdół. Widzę własne przywary i wady i staram się je zniwelować:)
cheyenne Nie wiem skąd takie zachowanie się dokładnie bierze, ale wiem, że maja tak tylko kobiety ;D Tak jakoś wychodzi u niektórych, że wolą wszystko same zrobic, moze dlatego, że zrobią to lepiej? Że czują, że muszą, że powinny, że to ich rola, obowiązek ? Że podejdą do tego odpowiedzialnie i z sercem..? Nie chcą ujśc w czyichś oczach i czuc się za słabe ? Nie mam pojęcia, szczerze..
Ale nie wiem też w jakim celu piszesz o tym, że się przyznajesz do błędów itd. W sensie jest to tak sobie napisane zdanie (o ogólnie chwalonej przeze mnie postawie ;D) czy jakiś konkretny odnośnik do mojego pytania/mojej osoby ?