tak przy koncowce porodu. moje poloznne to zachecały do krzyku, ze to mi pomoze
Ja pod koniec tak, bo nie mogłam znieść bólów krzyżowych (zero znieczulenia). Dzięki temu krzykowi zwabiłam personel i okazało się, że już 10 cm i mogę rodzić. ALE na drugi dzień bardzo niemiła mnie spotkała sytuacja na obchodzie lekarskim. Babka spojrzała na mnie i przy wszystkich powiedziała: a to ta, co wczoraj ją na całej porodówce było słychać….
no sorry…poczułam się jak bym zabiła człowieka, jak bym zrobiła coś złego..teraz na myśl o krzyku czuję, że to coś złego i może warto to hamować bo wstyd? a przecież taki krzyk może ulżyć w cierpieniu…zresztą, nie można go powstrzymać!
Odpowiedzi
1. tak |
2. nie (ewentualnie ciche jęki, stękania) |
3. nie, wcale |
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 13 z 13.
Podziwim te co pisza ze nie krzyczaly bo się wstydzily, hehe.... Ja kompletnie straciłam kontrole nad tym- uważam ze krzyk jest potrzebny, jesli ktos ma taka potrzebę to ułatwia poród.
oj, i to jak.