Uwielbiałam przedmioty humanistyczne: muzykę, plastykę, języki (polski, angielski, niemiecki), a także religię i z tych wszystkich miałam najlepsze oceny. Aczkolwiek nienawidziłam historii (brrr)!!!
Za to np. matmę i fizykę rozumiałam i szła mi dobrze, ale nienawidziłam matematyki, bo te wszystkie obliczenia były dla mnie bezcelowe, skoro niczego nie wnosiły w moje życie, strata czasu po prostu. Zamiast więc robic zadania wolałam np. pograć sobie na gitarce, pokomponowac utworki lub porysować :)
A więc miałyśmy bardzo ekonomiczny układ z okleżankami: one dawały mi zawsze spisać zadania domowe z matmy (bo mi sie po prostu liczyć nie chciało), a ja im pisałam wypracowania z polaka, anglika i niemca :).