9,5 roku razem:) Zaczeliśmy się spotykać jako dzieciaki w szkole jeszcze więc w głowie rózne głupoty jeszcze mieliśmy, ale dotarlismy się już, teraz jesteśmy dorośli, tworzymy rodzinę i problemy rozwiązujemy jak dorośli:)))
...czy przez ten czas miałyście chwile słabości i myślałyście o rozstaniu ? Ja np. kiedy byłam jeszcze ze swoim M jako taka para zakochanych nastolatków, na których każdy patrzył pod kątem tego jak długo jeszcze potrwa ta "miłość" zanim się rozstaniemy to było kilka takich "kryzysów" :) Teraz zdarzają się kłótnie, awantury nawet :), ale zupełnie inaczej do tego podchodzimy, bardziej dojrzale, jak już każdy wykrzyczy swoje, staramy się problem rozwiązać konsensusem a nie od razu myślimy o wielkim rozstaniu :)
Odpowiedzi
1. poniżej roku |
2. 1-2 |
3. 2-4 |
4. 4-5 |
5. powyżej pięciu lat |
Komentarze
Wyświetlono: 11 - 20 z 20.
12 lat i ciage para:/,mina bo nie mamy albo czasu na slub albo kasy albo inne cos wypadnie badz sie urodzi hehe
9,5 roku :) nie raz były kryzysy, przerwa tez była z tydzień (juz po ślubie)... ale miłość jednak zwycięża :) kłócimy sie nadal czasem ale to już zdajemy sobie sprawe ze bez tego sie nie obejdzie ;) w końcu dwa różne charaktery... ale przeciwieństwa sie przyciągają
ula24 to tak jak my 9,5 roku razem :) hehe :) zaczęliśmy sie spotykać jak miałam 15 lat a mój mąż 18 :D mieliście kryzys 3 roku i 6-7 roku?
14 lat :)
12.08 będzie 7 lat a 31.08 rok po ślubie :) raz był kryzys 5 lat temu ale było mineło :)
Razem od ponad 11 lat. Kłótnie ależ przecież, chyba inaczej się nie da Rozstań żadnych....
W tym roku za chwil parę będziemy świętować 4 rocznicę ślubu. Jesteśmy przeszło 4,5 lat razem. Kryzysy mamy słabego natężenia, zadarzył się jeden po tym jak dowiedzieliśmy się o kolejnej ciąży, kiedy sięz tym oswoiliśmy oboje przyszedł czas dobrobytu uczuciowego.
W grudniu minie 8 lat od kiedy jesteśmy razem, czyli od kąd mieliśmy po 15lat ;) Rozstaliśmy się tylko raz na miesiąc, a potem zadzwoniłam z płaczem, że tęsknię i o północy spotkaliśmy się na dworzu i od razu wiedzieliśmy, że chcemy to ciągnąc. Ufamy sobie, nie zdradziliśmy się nigdy w żadnym tego słowa znaczeniu. Zawsze się dogadywaliśmy, nie było miedzy nami wielkich afer, a najwięcej spięc było miedzy nami po narodzinach córci :( Niestety. Mimo, że mąż mój ogólnie jest bardzo kochany, to jednak mnie jakoś to wszystko wkurzało, że tylko ja się tak poświęcem, przejmuję i nie mam żadnego zycia, mimo, że on moze sobie wieczorami pic piwko, oglądac mecz, wychodzic do ludzi - do pracy ;P Do tego mój nastrój (hormony), bardzo trudne i wykańczajace początki macierzyństwa i moje nerwy. Wiem, że to moja wina, jak z resztą każda aferka z "byle powodu", która się między nami czasem jeszcze zdarza, boto ja się kłócę, a on się śmieje, a to najbardziej mnie drażni.. Ale jednak zawsze później się przepraszamy i jest jakiś czas fajnie :)